Kanada – Dzień piąty w kanoe
Wiało, naprawdę mocno wiało. Pierwsze jezioro pokonałem w ekspresowym tempie bo płynąłem z wiatrem. Niestety ostatnie na trasie nie byłem w stanie pokonać. Wiatr wiał z boku i momentalnie spychał mnie na brzeg. Co gorsza była duża fala i miałem obawy, że fale przewrócą kanoe. Tego dnia się poddałem i postanowiłem czekać na lepszą pogodę. Zatrzymałem się koło domu letniskowego,
gdzie spędziłem noc.
Moje kanoe czeka na mniejszy wiatr i fale.
Domek letniskowy, tu spędziłem noc, ech że takich domków letniskowych nie ma w Polsce i to jeszcze w takich ładnych miejscach. Z chęcią spędzałbym w takim miejscu weekendy.